Broadpic Photography Project - Silesian goes to Ruhr Basin
  • Indeks
  • DE
  • Menu Menu
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Fol­low a manu­al added link
Rozdział I

Północnofrancuskie Zagłębie Górnicze na Górnym Śląsku

Północnofrancuskie Zagłębie Górnicze na Górnym Śląsku to krótka opowieść o tym, jak zrobiłem zdjęcie „Poranek na Śląsku” i łańcuch skojarzeń estetyczno-biograficznych tułającego się śląskiego przesiedleńca.

Jest sło­necz­ny kwiet­nio­wy pora­nek. Razem z Dawi­dem i Ronal­dem prze­mie­rza­my Gór­ny Śląsk. Sie­dzę na tyl­nym sie­dze­niu samo­cho­du, a obok mnie leży apa­rat foto­gra­ficz­ny. Wjeż­dża­my do Świę­to­chło­wic, do dziel­ni­cy Lipi­ny. Podzi­wia­my mija­ny powo­li kra­jo­braz miej­ski z typo­wy­mi dla Ślą­ska cegla­ny­mi fasa­da­mi sta­rze­ją­cych się domów. Po pra­wej stro­nie spo­strze­gam sie­dzą­cą w oknie na para­pe­cie dziew­czy­nę, któ­ra roz­ko­szu­je się pierw­szy­mi cie­pły­mi pro­mie­nia­mi słoń­ca. Sie­dze­nie w oknie to tutaj rodzaj tra­dy­cji, podob­nie jak w Zagłę­biu Ruh­ry. Moni­to­ring sprzed ery kamer przemysłowych.

Podzi­wiam tę nie­zwy­kłą, miej­ską pano­ra­mę, któ­ra wywie­ra na mnie wra­że­nie głę­bo­kie­go spo­ko­ju. Pro­szę Ronal­da, aby zatrzy­mał auto. „Czy to jakiś plan fil­mo­wy?” – zasta­na­wiam się. Czy nadal jestem na zna­jo­mym i tak mi bli­skim Gór­nym Ślą­sku, czy może we Fran­cji albo w Sta­nach? Na krót­ką chwi­lę zosta­łem skon­fron­to­wa­ny z moty­wem, któ­ry wywo­łał u mnie stan geo­gra­ficz­ne­go i cza­so­we­go zamie­sza­nia. Dokąd my zaje­cha­li­śmy? Czy to Nowy Jork z obra­zu Edwar­da Hop­pe­ra z lat 20. ubie­głe­go wie­ku? A może nastro­jo­wa foto­gra­fia Wima Wendersa?

W tym miej­scu naj­wi­docz­niej sta­nął czas. Poran­ne świa­tło prze­mie­nia tę zwy­czaj­ną gór­no­ślą­ską uli­cę, sty­li­zu­jąc ją na kino­we tło ame­ry­kań­skie­go reali­zmu. Na moich oczach, mię­dzy cie­niem a świa­tłem, wyła­nia się prze­strzeń wester­no­we­go mia­stecz­ka, a świa­tło prze­obra­ża try­wial­ność miej­sca w ema­nu­ją­cą poczu­ciem spo­ko­ju i izo­la­cji sce­no­gra­fię. Brak ruchu ulicz­ne­go i tyl­ko dwie nie­re­al­ne posta­cie w odda­li. Dwie oso­by, jak sta­ty­ści, rosz­czą sobie pra­wo do miej­sca. Poran­ne słoń­ce wypeł­nia prze­strzeń kon­tra­sto­wym świa­tłem, kreu­jąc udu­cho­wio­ny miej­ski pej­zaż z nie­mal mistrzow­skim oświe­tle­niem. To widok, któ­ry musiał mi się już wcze­śniej przy­śnić, więc w pośpie­chu usta­wiam apa­rat. Wybie­ram for­mat pozio­my, ponie­waż ten układ kadru nada­je uli­cy zasłu­żo­ną głów­ną rolę. Kil­ka­krot­nie naci­skam spust migaw­ki i strze­lam zdję­cia, a resz­ta dzie­je się już w domu. Edy­tu­ję zdję­cia, a potem szu­kam wyja­śnie­nia dla napi­su, któ­ry namie­szał mi w gło­wie. „Le Nouve­au Com­bat­tant / Le mieux infor­mé”; „Nowy bojow­nik / wiesz wię­cej” – dla­cze­go tutaj, co to ozna­cza? Powo­li znaj­du­ję wyja­śnie­nia. Otóż mural został nama­lo­wa­ny pod koniec lat 80. spe­cjal­nie dla potrzeb fil­mu fabu­lar­ne­go „Le Bra­sier” reży­se­ra Éri­ca Bar­bie­ra. Tema­tem fil­mu są spo­ry spo­łecz­ne w pół­noc­no­fran­cu­skim zagłę­biu gór­ni­czym w latach 30. XX wie­ku. Napo­tka­na przez nas miej­ska prze­strzeń oka­zu­je się być praw­dzi­wym pla­nem fil­mo­wym sprzed lat.

Roz­dział I | Stro­na 1
Fol­low a manu­al added link
▲ Fotografia nr 1 
Dziewczyna w oknie,
Świętochłowice, Górny Śląsk, kwiecień 2015
Rozdział I | Strona 2
Fol­low a manu­al added link
▲ Fotografia nr 2
Familoki,
Świętochłowice, Górny Śląsk, kwiecień 2015
Rozdział I | Strona 3
Fol­low a manu­al added link

Ze zdu­mie­niem przy­po­mi­nam sobie, że moi przod­ko­wie rów­nież emi­gro­wa­li na prze­ło­mie lat 20. i 30. do pół­noc­no­fran­cu­skie­go zagłę­bia gór­ni­cze­go w poszu­ki­wa­niu pra­cy. Moja uro­dzo­na w Dort­mun­dzie pra­bab­cia Wan­da prze­pro­wa­dzi­ła się z rodzi­ca­mi na tere­ny prze­my­sło­we Fran­cji, gdzie pozna­ła swo­je­go przy­szłe­go męża Pau­la Johan­na. Osie­dli­li się w miej­sco­wo­ści Escau­da­in w depar­ta­men­cie Nord. Tam uro­dzi­ła syna, któ­re­go też nazwa­ła Paul. Żyli i pra­co­wa­li, ale nie mogli się tam zado­mo­wić, dla­te­go opu­ści­li Fran­cję i prze­nie­śli się na Gór­ny Śląsk. Szcze­gó­ły prze­pro­wadz­ki są dziś trud­ne do odtwo­rze­nia. Na Ślą­sku Wan­da uro­dzi­ła jesz­cze trój­kę dzie­ci. O dzi­wo przez całe życie bra­cia Paul i naj­młod­szy Hel­mut nie potra­fi­li poro­zu­mieć się ze sobą w tym samym języ­ku. Paul miesz­kał w Lünen w Zagłę­biu Ruh­ry i mówił po nie­miec­ku, a Hel­mut nadal miesz­ka w Rudzie Ślą­skiej i mówi wyłącz­nie po pol­sku. Pozo­sta­łe rodzeń­stwo było dwu­ję­zycz­ne, peł­ni­ło więc rolę pośred­ni­ków mię­dzy Pau­lem a Hel­mu­tem. Osta­tecz­nie to, że uro­dzi­łem się na Gór­nym Ślą­sku, zawdzię­czam migra­cji moich pra­dziad­ków. Tu są moje korze­nie. Noszę w sobie sen­ty­ment dla Ślą­ska, lubię tutej­sze powie­trze i dia­lekt ślą­ski, któ­re­go na szczę­ście nigdy nie zapo­mnia­łem. Sta­no­wi cien­ką nić łączą­cą mnie z regionem.

Na począt­ku lat 80. moja pra­bab­cia, już w pode­szłym wie­ku, wró­ci­ła do Zagłę­bia Ruh­ry, a w 1987 roku Fia­tem 125 p doje­cha­ła do niej pozo­sta­ła część rodzi­ny, włącz­nie ze mną na tyl­nym siedzeniu.

Wróć­my jed­nak do fil­mu. „Le Bra­sier” to dra­mat spo­łecz­ny roz­gry­wa­ją­cy się na począt­ku lat 30. w zagłę­biu gór­ni­czym na pół­no­cy Fran­cji. Przed­sta­wio­no w nim kon­flik­ty pomię­dzy pol­ski­mi gór­ni­ka­mi, któ­rzy wal­czą wraz z rodzi­na­mi o byt i uzna­nie spo­łecz­ne w nowym miej­scu, a fran­cu­ski­mi gór­ni­ka­mi, któ­rzy oba­wia­ją się, że napływ imi­gran­tów z Pol­ski jest zagro­że­niem dla dobro­by­tu, na któ­ry cięż­ko pra­co­wa­li. Histo­ria poka­za­na w fil­mie przy­po­mi­na mi naszą współ­cze­sność — deba­ty na temat gościn­no­ści wobec obcych toczo­ne w Sej­mie, Bun­de­sta­gu i przy sto­le w gospodzie.

Film wier­nie odda­je rze­czy­wi­stość. Histo­rii kse­no­fo­bii i lęków tych, któ­rzy już dotar­li na miej­sce wobec tych, któ­rzy jesz­cze są w podró­ży, nie ma koń­ca. Przy­po­mi­na mi to los małe­go Jezu­sa z Naza­re­tu, jego rodzi­ców i osiołka.

Film „Le Bra­sier” poru­sza wciąż aktu­al­ną tema­ty­kę emi­gra­cji, o dużym zna­cze­niu etycz­no-spo­łecz­nym. Nie został jed­nak doce­nio­ny przez kry­ty­ków i mimo wyso­kie­go budże­tu, przy­niósł twór­com stra­ty. O fil­mie już zapo­mnia­no, lecz mural uwiecz­nio­ny na zdję­ciu wciąż prze­ma­wia do mnie, opo­wia­da­jąc rodzin­ną historię.

Rozdział I | Strona 4
Fol­low a manu­al added link
▲ Fotografia nr 3 
Plan filmowy „Le Brasier”,
Świętochłowice, Górny Śląsk, kwiecień 2015
Rozdział I | Strona 5
© Copyright - Martin Janczek | broadpic 2007- 2023
  • Imprint
  • Kontakt
Scroll to top